Wspomnienie - Szkoła Podstawowa nr 16 w Lublinie

Article heading icon

Wspomnienie zmarłych Pracowników, Uczniów i Przyjaciół SP16

Pamiętamy

Wojciech Krakowski

Wybitny samorządowiec, szanowany przedsiębiorca, prawdziwy Przyjaciel Szkoły.

20 czerwca 2016 r. Lublin stracił jednego z najbardziej doświadczonych samorządowców i przedsiębiorców, a nasza społeczność szkolna prawdziwego Przyjaciela. W wieku 62 lat zmarł Wojciech Krakowski. Przegrał walkę z ciężką chorobą.

Urodził się w 1954 roku. Studia ukończył na Politechnice Warszawskiej. Od 1998 sprawował funkcję Radnego Radny Miasta Lublin – wybierany z okręgu wyborczego Czechów, Sławin, Sławinek, nieprzerwanie przez pięć kadencji (1998-2016). Był Prezesem Zarządu firmy VENTA Sp. z o.o. Wielki samorządowiec, oddany pracy na rzecz Miasta, jej mieszkańców, a w szczególności na rzecz dzielnicy Czechów. Z jego inicjatywy zrealizowano wiele inwestycji w naszej dzielnicy. Chętnie pomagał potrzebującym. Był członkiem zarządu Stowarzyszenia Niesienia Pomocy Chorym „MISERICORDIA".

Przez 16 lat bezinteresownie wspomagał Panią Barbarę Wardę - Dyrektora Gimnazjum nr 16 im. Fryderyka Chopina w Lublinie w pozyskiwaniu środków na remonty, a szczególnie na inwestycje sportowe. Zawsze mogła liczyć na Jego wsparcie, wiedzę i doświadczenie. Przy ogromnym zaangażowaniu Pana Wojciecha Krakowskiego powstało nowoczesne pełnowymiarowe boisko o sztucznej nawierzchni z bieżnią okólną, miniboisko do piłki nożnej, nowoczesny budynek sportowy z szatniami, siłownią, salą gimnastyczną, salą konferencyjną. Możliwe też były duże remonty.

Zawsze życzliwy, serdeczny, empatyczny, bezinteresowny, o wysokiej kulturze osobistej, otwarty na potrzeby społeczności naszej szkoły oraz innych szkół dzielnicy Czechów.

Nasza Szkoła straciła na zawsze Wielkiego Przyjaciela.

​Swoim mottem uczynił słowa: 

Qouote icon
W tworzeniu lepszego jutra nie liczy się zwycięstwo, lecz udział.
,

Współdziałanie, bycie z ludźmi, służenie im pomocą i radą było dla Niego codziennością. Długa i niezwykle twórcza droga zawodowa pana Pakuły znalazła swój rozkwit w latach 1983-1991, kiedy to pełnił funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej nr 16 im. F. Chopina w Lublinie. Dał się poznać jako dobry organizator i animator działań, które stały się zaczątkiem wieloletniej tradycji Szkoły Podstawowej nr 16. Wszystkie swoje twórcze spotkania z nauczycielami rozpoczynał od słów: 

Qouote icon
Szkoła nauczycielem stoi!
,

Ten wielki szacunek dla trudu edukacji zjednywał mu całe środowisko oświatowe, które miało w Nim oparcie, gdy został radnym Rady Miasta Lublin. Jego pasją był sport. Podejmował wiele działań, by młodzież naszego miasta miała możliwość korzystania z nowoczesnych obiektów sportowych. Stał się orędownikiem tworzenia klas sportowych, które funkcjonowały także w Szkole Podstawowej nr 16 przez wiele lat. Jako radny zawsze wspierał w twórczych działaniach Panią mgr Barbarę Wardę, której powierzono w 1999 roku kierowanie Gimnazjum nr 16, utworzonym na bazie Szkoły Podstawowej nr 16 im. F. Chopina. W naszej szkole był witany jak ktoś bliski i ważny. Ważny nie tylko dla kadry kierowniczej i dydaktycznej, ale też dla młodzieży. Możemy się poszczycić tym, że ufundował coroczną Nagrodę dla ucznia, który mimo przeciwności losu, osiągnął sukces. Swoistym fenomenem jest fakt, że wiele lat po zakończeniu czynnej pracy zawodowej w naszej szkole, w czasie każdej uroczystości był witany entuzjastycznie przez coraz młodsze roczniki uczniów. Pamięć o tym, że zawsze miał czas dla uczniów, że przechodząc korytarzem, witał się ze starszymi uczniami, a młodszych głaskał po głowie, kierując do każdego życzliwe słowo – musiała przetrwać w rodzinach, w pamięci starszych braci, a zapewne także rodziców. Wszyscy lubimy przecież pielęgnować dobre wspomnienia.

Miłość i wiara są dwoma wiosłami, za pomocą których możesz przepłynąć w krainę szczęśliwego, wiecznego snu.
Satya Say Baba
 

Ty je miałaś Grażynko!
Jak nikt inny wiedziała, co jest naprawdę ważne w życiu. Miała rzadką odwagę pozostawania wierną swoim przekonaniom. Jej niezwykła prawość budziła i respekt, i szczere uznanie tych, którym szczęśliwie zdarzyło się być blisko Niej. Zawsze, gdy o Niej myślę, słyszę radosny, zaraźliwy, zawsze młodzieńczy śmiech. W zestawieniu z Nią słowo emerytka brzmiało jak żart. Tak niedawno miała tyle planów i kipiącą chęć działania. Myśleliśmy wtedy, że z taką siłą da radę wszystkiemu. Niestety, wybrańcy bogów umierają młodo... Pasja w działaniu charakteryzowała też, oczywiście, Jej pracę zawodową. Potrafiła dotrzeć do każdego młodego człowieka. Wychowała wielu tych, którzy dzięki Niej odkrywali w sobie poetów, pisarzy, dziennikarzy. Wychowała też wielu takich, którzy bez Niej nie poradziliby sobie w życiu. Szanowała każdego człowieka, nie oceniając pochopnie. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Jasne, na każdym stanowisku pracy ludzie zmieniają się i to jest naturalne. Nikt jednak nie zajmie w naszych sercach zdobytego przez Grażynkę miejsca, w którym na zawsze będzie niezastąpiona.

Przebieg pracy zawodowej:
1976 - ukończenie kierunku filologia polska na Wydziale Humanistycznym UMCS

1976 – 1981 praca w charakterze nauczycielki oddziału przedszkolnego w Szkole Podstawowej nr 24 w Lublinie

1978 – 1979 praca w charakterze nauczycielki języka polskiego w ZSOW w Lublinie

1981 – 1983 praca w charakterze nauczycielki języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 38 w Lublinie

1983 – 1999 praca w charakterze nauczycielki języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 16 im. F. Chopina w Lublinie

1999 – 2004 praca w charakterze nauczycielki języka polskiego w Gimnazjum nr 16 im. F. Chopina w Lublinie

Qouote icon
Dobrych ludzi nikt nie zapomina. 
,

Zawsze uśmiechnięta i spokojna. Nawet w chwilach pełnych napięcia opanowana i gotowa do działania. Należała do ludzi, którzy z godnością wykonują swoją pracę i odnajdują w niej pasję. Z ogromnym poświęceniem wspierała uczniów, którzy tak jak ona dostrzegli w biologii przestrzeń swojej intelektualnej przygody z nauką. Doskonale sprawdzała się w pracy wychowawczej. Potrafiła nawiązać bliski kontakt z uczniami, którzy często powierzali jej swoje małe i wielkie problemy. Gdy odeszła, towarzyszyły Jej w ostatniej drodze dziesiątki tych, w których pamięci wciąż żyje.

Przebieg pracy zawodowej:
1985 – ukończenie kierunku biologia środowiskowa na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UMCS

1984 – 1990 praca w charakterze nauczycielki biologii w Szkole Podstawowej nr 25 w Lublinie

1995 – 1999 praca w charakterze nauczycielki biologii w Szkole Podstawowej nr 16 im. F. Chopina w Lublinie

1999 – 2003 praca w charakterze nauczycielki biologii w Gimnazjum nr 16 im. F. Chopina w Lublinie

W stronę Światła

Odeszła.
Moja droga Danusia odeszła.

Zostawiając buty i telefon głuchy,
i smugę cienia brzemienną bólem,
odeszła w stronę Światła.

Otulona blaskiem wieczności
stanęła
– jak się tego spodziewała –
twarzą w twarz z Bogiem.
Wiedziała już na pewno,
że nie pomyliła drogi,
nie pobłądziła wśród ziemskich bezdroży,
nie dała się zwieść mirażom nieba bez Nieba
– i trafiła wprost do domu Ojca.

I poczuła się jak u siebie.

A On
przytulił ją do policzka
i ojcowskim ramieniem
przygarnął do serca
całe jej życie –
piękne dobrocią,
heroiczne wytrwałością,
dzielne,
wierne,
niezłomne w nadziei i miłości –
które tak naprawdę dopiero się zaczyna.

                                        Małgorzata Sagan

Pani Danuta Cyzman pochodziła z Mińska Mazowieckiego, ale większą część swojego życia związała z Lublinem, gdzie ukończyła chemię na UMCS-ie, a od 1984r. pracowała jako nauczyciel w szkołach podstawowych (nr 18 i 43) oraz w Gimnazjum nr 16 im. F. Chopina. Zawód nauczyciela był jej powołaniem. Dzisiejsi absolwenci wspominają, że ich Wychowawczyni każdego bardzo dobrze znała i interesowała się problemami swoich podopiecznych. Pani Cyzman z pasją podchodziła do wszystkiego, co robiła. Była urodzoną społeczniczką. Dotknięta ciężką chorobą starała się nie poddawać. Podjęła również wówczas działalność społeczną w Lubelskim Stowarzyszeniu Amazonek.
Poza pracą zawodową Pani Danuta zajmowała się pisaniem poezji. Jej wiersze były publikowane w czasopismach (np. w gazecie parafialnej „Wspólne Drogi") oraz wydane w tomiku „Myśli moje ukryte". Chcąc Państwa zapoznać z nimi, publikujemy poniżej dwa spośród nich.

 

Życie w gwiazdach

Miliony gwiazd na nieboskłonie;
Zamykam oczy, ujmuję w dłonie
Swoją szczęśliwą gwiazdę – Życie;
Dotykam lekko każdej chwili,
Która przemyka skrycie;
I w myślach pieszczę ten beztroski okres:
Okres szczęśliwy, pogodny, radosny.
Jak tchnienie wiosny znów minęły lata –
Gdzie radość, smutek –
Wątek się przeplata;
Jak struna harfy
Napina się, dźwięczy;
Tak Życie nasze
Jak z nitek pajęczych
Utkana zmyślnie sieć losu napięta.
Tyle lat w jednej chwili, wspomnień;
Rzecz to niepojęta –
A jednak – możliwa!

 

Ty jesteś!

Gdzie Cię szukać mam, Panie?!
W płatkach róż,
Łąk zielonych,
W łanach zbóż złocistych –
Słońcem wybielonych?
W dobrym słowie,
W rozpaczy – bo takie jest życie?
W uśmiechu małego dziecka,
W spracowanych dłoniach?
W lasach, w gajach, na wodzie,
W słońcu i w błękicie?

Gdzie mam Cię szukać, Panie?!
Zadaję pytanie,
Patrzę w niebo i gwiazdy
Odpowiedź mi dają:
Jesteś tam, gdzie ja jestem:
W gestach, spojrzeniu,
Jesteś w głosie, w milczeniu,

W każdym życia tchnieniu.

Ambitny, dobry uczeń. Koleżeński. Lubiany przez rówieśników. Od razu było widać, że to po prostu dobre dziecko. Wspominamy go często jako szlachetnego, młodego człowieka. Klasa i nasze środowisko szkolne jest bardzo poruszone tą tragedia.

– Tak, w wywiadzie dla Kuriera 27 maja 2004 r. mówiła o Pawle pani Dorota Sochaczewska, wychowawczyni naszej klasy. Minęły trzy lata. I z takiej perspektywy chciałam opisać tamte dni.

Czas spędzony w gimnazjum wyznaczany był przez lekcje, klasowe i przyjacielskie wyjścia, przyjaźnie, czasem i zauroczenia, a jednak nasza klasa była grupą, która miała odczuć to wszystko, co dotyczy każdego młodego człowieka w inny sposób. Kiedy patrzę całościowo na okres gimnazjalny, dni, kiedy Paweł był w szpitalu, wiadomości o jego wypadku i śmierci docierające od różnych osób, wydają się być najostrzejsze w tym obrazie. Nagle wszystkie szczegóły składające się na codzienne funkcjonowanie, wydają się być zupełnie oderwane od rzeczywistości. Pamiętamy wszystkie szczegóły. To, że w sobotę miał przyjść, bo umówiliśmy się na wspólne robienie projektu na lekcję polskiego. Pamiętam lekturę – Krzyżacy. Pamiętam głos Patryka i ciszę w naszej rozmowie telefonicznej – gdy już było wiadomo.

Do tej pory, mimo że między większością z nas osłabły więzy koleżeńskie, wiemy, że nie jesteśmy tylko dawnymi znajomymi, ale że połączyło nas doświadczenie najtrudniejsze, że wspólnie do niego dorastaliśmy – o ile dojrzeć można – do straty kolegi z ławki, kompana żartobliwych rozmów a dla wielu – po prostu przyjaciela.

Z pierwszych wakacji po wypadku przywiozłam Pawłowi różaniec – najbardziej kolorowy, jaki tylko udało mi się znaleźć, powiesiłam na krzyżu i znajduję się on tam do tej pory. Często przy przypadkowych spotkaniach wymieniamy tylko – „Ciągle wisi twój różaniec. Wyblakł...".

Koncentruję się na opisie tych szczegółów celowo. Myślę bowiem, że w obszarze śmierci nie ma miejsca dla słów, bo są one zbyt trudne, niepełne... Nie umiem ich znaleźć. Dlatego chciałam wierszem ks. Szymika oddać uczucia podczas rozmów z Mamą Pawła, siostrą – Magdą, milcząc i modląc się z koleżankami i kolegami z klasy:

Qouote icon
Ale musiałeś przecież dojrzeć niezauważalnie dla nas rozpędzonych, dojrzeć tak, że Bóg nie mógł już powstrzymać tęsknoty za Tobą.
,

Większość z nas pamięta Jasia, który jako przedszkolak pojawiał się czasem z rodzicami w szkole. Bystre spojrzenie i uśmiechnięta buzia zachęcały wszystkich, by o coś zapytać, chwilkę porozmawiać z uroczym maluchem. Niektórzy mają w pamięci sylwetkę Janka idącego wzdłuż alejki mirabelek do szkoły podstawowej - jeśli z rodzicami to zawsze zajętego jakąś emocjonującą rozmową.

Ci, którzy byli Jego nauczycielami, wspominają lekcje z Janem, w czasie których trudno było nie dostrzec szczególnego daru  wyszukiwania pasjonujących tematów, dziwienia się odkrywanym nowościom. Wyróżniała Go wyjątkowa ciekawość historii, jej przemian, od fascynującego średniowiecza po oblicze współczesnego świata.

Wszystko to, co chcielibyśmy powiedzieć o Janku i Jankowi, zamknęła w swoich słowach Ela Mielecka - spotykająca się z Nim na lekcjach języka polskiego:
Szczęście to przemijanie” – pisał ks. Jan Twardowski. Moim szczęściem były też spotkania z Tobą, Jasiu. Byłeś zwykłym chłopcem, jakich wielu. A jednak byłeś wyjątkowy, ponieważ przez swe doświadczenie stałeś się dorosły. Byłeś zwykłym uczniem, jakich wielu. A jednak byłeś wyjątkowy, ponieważ swym przykładem uczyłeś, jak żyć, jak znosić cierpienie i chorobę. Byłeś chorym – takim, jakich wielu. A jednak przez swą pokorę w cierpieniu byłeś wyjątkowy. „Można odejść na zawsze, by stale być blisko” – pisał również ks. Jan Twardowski. Odszedłeś na zawsze, by stale być blisko – w naszych sercach, w naszej modlitwie i w naszej pamięci. W mojej pamięci pozostanie obraz chłopca, mimo choroby i cierpienia, zawsze uśmiechniętego, stojącego w drzwiach i zapraszającego słowami: „Dzień dobry”. Wierzę, że kiedyś jeszcze znów się spotkamy i usłyszę Twoje radosne: „Dzień dobry”.

My wszyscy wierzymy, Janku…

„Życie z chorobą nie musi być smutne" – ten tytuł bloga prowadzonego niemal do końca życia przez naszą córkę, doskonale ją charakteryzuje. Jak patrzymy na Karolkę dzisiaj (wiele miesięcy po jej odejściu do Nieba) widzimy ciężko chore dziecko, chorujące z godnością i kiedy to tylko było możliwe także z ..... uśmiechem.

Karolka urodziła się 16 czerwca 2000 roku. Choroba spadła na nas kiedy miała sześć i pół roku, dokładnie 11 grudnia 2006 roku. „Zespół nerczycowy" – usłyszeliśmy przy pierwszym przyjęciu do szpitala. Dramatyczny przebieg choroby można by opisywać bardzo długo. Częste pobyty w szpitalach w Lublinie i Warszawie. Momenty dramatyczne i lęk o jej życie. Bardzo realny lęk. Zapalenie otrzewnej, zapalenia płuc i zakażenie krwi – w szpitalu przy Marszałkowskiej. Oczekiwanie na przeszczep i wszelkie możliwe komplikacje po przeszczepie. Przez rok walka z bakterią i nocne wyjazdy do szpitala. Kiedyś może będzie okazja by opisać to dokładnie, choć są to dla nas wciąż bolesne wspomnienia. Karolka w tym wielkim bólu potrafiła się uśmiechać, a na pewnym etapie chorowania także wspierać innych. W Centrum Zdrowia Dziecka siedzieć godzinami przy Dominice – dziewczynce porzuconej przez rodziców. Przy Patryku, dziecko już nie żyje. Rozmawiać godzinami z ciociami – pielęgniarkami i prowadzić niemal naukowe debaty z lekarzami.

Niemal od zawsze wolontariuszka w wielu akcjach. Zbierała na potrzebujących w akcji Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę. Całym sercem z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i Jurkiem Owsiakiem. Marzycielka Fundacji Mam Marzenie. Wiele razy opowiadała o swojej walce z chorobą w radiu, telewizji i prasie. Blogerka i aktywna w mediach społecznościowych, które chwilami były jej „oknem na świat"...

Karolki już nie ma z nami. Odeszła 31 lipca 2017 roku. Jako rodzina i przyjaciele czujemy wielką potrzebę choćby symbolicznego kontynuowania DZIEŁA NASZEJ CÓRKI. To dzieło to wspierani tych małych pacjentów, o których zapominają ich najbliżsi. O maluchach, które będąc w trudnej sytuacji, zmagają się też z samotnością.

Jednym z pomysłów jest Fundusz, który nosi imię Karoli i wierzymy, że całą mocą wspiera ona wszystkich zaangażowanych... Bo dobro nie ma granic – także tych niewidocznych. Znając Karolkę – mocno kibicuje tym, którzy chcą z nami działać.

Wiele wskazówek znajdziecie na blogu Nela Karoli...

Karolka była uczennicą 16. Gimnazjum w Lublinie. Pamiętamy jakie były obawy przed pierwszą klasą.
„O gimnazjach tyle się mówi i nie zawsze dobrze" – mówiła Karola. Obawy okazały się niepotrzebne. Doświadczyliśmy ciepła i bezcennej pomocy. Także cierpliwości Nauczycieli podczas nauczania indywidualnego, kiedy Karolka wolała porozmawiać o swoich zainteresowaniach, piesku, bracie i makijażu pani od ...... jakiegoś przedmiotu. To ważne, że program nauczania też został zrealizowany. Bo szkoła to przecież nie tylko (nawet najpiękniejsze) mury... Karolkę przywołujemy także podczas kiermaszu Anioły Karoli....

Bardzo dziękujemy
Rodzice Karoli

 Piotr Smalira był od bardzo dawna związany ze Szkołą Podstawową nr 16 im. F. Chopina w Lublinie; najpierw jako uczeń i jej absolwent, a później jako współpracownik. Od zawsze był zafascynowany informatyką. Po ukończeniu studiów, blisko 13 lat temu, podjął w "Szesnastce" pracę w charakterze informatyka. To on zbudował nowoczesną strukturę informatyczną oraz zarządzał całą siecią informatyczną, a także pełnił funkcję administratora szkolnej strony internetowej, tworząc jej pierwsze i kolejne postaci. Pomagał nam zgłębić tajniki nowoczesnych technologii, doradzał, ratował, tłumaczył. Wspierał nauczycieli w organizacji uroczystości i szkoleń. Były to niełatwe zadania, którym Piotr poświęcał mnóstwo swojego czasu i sił. Zawsze dbał o to, aby szkolna sieć informatyczna była nowoczesna, bezpieczna, funkcjonalna i przyjazna dla nauczycieli, pracowników, uczniów i rodziców. Stale podnosił swoje kwalifikacje. Był zafascynowany nowymi technologiami, z których chętnie korzystał w swojej pracy. Ale praca to nie wszystko. Nasz Kolega każdego obdarzał uśmiechem i życzliwym słowem, był człowiekiem pełnym ciepła i dobrej woli.

Wiktorio, to, co zapamiętałem, to Twój uśmiech. Widzieliśmy go od razu, kiedy na Ciebie spojrzeliśmy. Promienny, uroczy i zarażający. Zawsze śmiała się cała Twoja twarz, a najbardziej wesołe, rozbiegane i inteligentne oczy. Wszędzie Cię było pełno... Dusza towarzystwa, zawsze mająca coś ciekawego do powiedzenia, przyciągająca innych jak magnes. To, co zapamiętam najbardziej, to Twoją niebywałą odwagę! Wielu rówieśników mogłoby się jej uczyć od Ciebie.

Często żartowaliśmy, że na sali, boisku, padoku czy torze jesteś naprawdę wolna i to właśnie tam wyzwalasz swoją niespożytą energię. Bez wątpienia byłaś stworzona do sportu. Musiałaś być ciągle w ruchu, bo bezruch Cię obezwładniał jak klatka zamkniętego w niej ptaka. Wspaniałe było to, że ciągle dążyłaś do perfekcji we wszystkim, co Cię zainteresowało. Choć dzisiaj Cię z nami nie ma, to wspomnienia o Tobie ogrzewają mnie od środka,
ale jednocześnie siekają moją duszę na kawałki…

Ktoś kiedyś pięknie napisał, że najważniejsze we wspomnieniach jest to, żeby mieć się gdzie zatrzymać i tam je wspominać. Ja mam to szczęście, bo wchodząc na salę, często widzę Cię roześmianą z piłką pod pachą. Taka na zawsze pozostaniesz w moich wspomnieniach.

Wychowawca

Przemysław Szymczak

Wspomnienie o Pani Iwonie Wardzie

Dobrzy ludzie odchodzą za szybko, ale pamięć o nich pozostaje na długo w naszych sercach.
To zdanie zawiera wszystkie myśli, które przychodzą nam do głowy w chwili pożegnania Iwonki. Każde pożegnanie jest trudne, ale ostatnie - najtrudniejsze. Jak bowiem opisać słowami wdzięczność za wiele lat wspólnie spędzonych w szkolnych murach? Jak zmieścić w kilku zdaniach różnorodność przeżyć?
Mówiąc o Iwonce, pamiętać będziemy radość, kiedy z wychowankami organizowała pokazy chemiczne w czasie Dni Otwartych szkoły; zachwyt, gdy dekorowała sale przed Balem Gimnazjalnym; uznanie, kiedy jej uczniowie zdobywali laury w wielu konkursach przedmiotowych; zadumę i wzruszenie, gdy przygotowywała szkolne spotkania opłatkowe dla całej społeczności oraz wdzięczność za okazane serce wielu wychowankom, którzy potrzebowali wsparcia i pomocy, a także za bezmiar czasu, który ofiarowała, gdy przez długie tygodnie współtworzyła kiermasz "Anioły Dobroczynności", którego była pomysłodawczynią.
To właśnie "Anioły pokazały wszystkim najpiękniejszą stronę osobowości Iwonki - talent artystyczny, kreatywność, zaangażowanie i piękne serce. Jej zapał pociągał rzeszę ludzi, uczniów, ich rodziców, nauczycieli, którzy również włączyli się w wieloletnie dzieło dobroczynności.
Iwonko, Twoje Anioły są w wielu naszych domach, poszły w świat. Jesteśmy przekonani, że teraz wszystkie Cię spotkały i towarzyszą Ci w dalekiej drodze. Te, które pozostały z nami, przypominają o Twojej wrażliwości, niezmierzonej dobroci i wielkim sercu.